20. Kryształy krzemienia.
W swoich zbiorach odnalazłem przypadkowe kamienie.
Znaleziska, które znajdowałem i odczytywałem w odległości czasowej ok. 12 lat.
Czyli lata świetlne od archeologii, geologii, chemii, glacjologii i wielu
innych dziedzin, które mam już za sobą, czyli daleko w tyle.
Mogę je zaprezentować dopiero teraz, przy całych zasobach spostrzeżeń
na ten temat.
fot. 1, 2. Widoki bryły kryształów krzemienia w widokach z boku i z góry.
fot. 3. Kilka przykładowych kryształów, zbieranina różnych znalezisk.
Proszę bardzo, popatrzcie; duża, zwarta bryła kryształów
krzemienia wielkości pięści, fragment dłuższej całości i pojedyncze kryształy z innych brył.
W publikacji można by już ogłosić wystąpienia kryształów
krzemienia na Dolnym Śląsku, jako że w Świecie to on występuje tylko
bezpostaciowo, znaczy drobnokrystalicznie.
Można by, gdyby nie moje zasoby wiedzy j/w i nie będę Was dalej zwodził.
fot. 4. Widok bryły od spodu, całkiem drobnokrystaliczny, bezpostaciowy.
Żadne takie rewelacje ale mam dla Was inne równie sensacyjne.
Bo to fragmenty bezpostaciowego sztucznego krzemienia
odcinane na miękko (na gorąco) z bryły tworzywa przez naszego sprytnego, bo
myślącego Homo erectusa.
O myśleniu, rozumowania naszego przodka już wiecie z
poprzedniego eseju.
To, co zapodawałem przez lata, Nauka potwierdziła w
ostatnich dniach w opiniotwórczym dzienniku „Nature Human Behaviour".
I nie ma co już na ten temat dywagować, trzeba tylko zadać
sobie pytanie, które stawiałem na tych stronach wielokrotnie;
- Jak daleko w rozumowaniu posunął się nasz przodek i do
czego swoim rozumowaniem doszedł?
Bo Nauka to taka przekorna dziedzina, która docieka
odpowiedzi na proste pytania, a jak już zna odpowiedź, to stawia następne pytania.
I tak bez końca.
Moja książka jest próbą dociekania kolejnych odpowiedzi ale
odpowiedzi ostatecznych nie dawa i żadna książka ich nie da.
Czubek piramidy osiągnięć Homo erectusa nie jednego
uczonego jeszcze zaskoczy, jako i mnie. Jako autora kolejnych odpowiedzi, które
Wam przedkładam do rozważenia.
Bo dociekać trzeba, trzeba gonić króliczka. Tylko jak zmusić
uczonych do gonitwy, skoro i tak dogonić się nie da, sensu brak. Bo ta gonitwa
jest celem samym w sobie, wiem to po sobie.
Ale muszę wracać do swoich przekornych kryształów, których
nie znajdziecie w atlasach minerałów.
Wiedziałem, że nasz przodek produkował tworzywo o wyglądzie
i właściwościach krzemienia, dzieliłem się tą wiedzą z Wami na każdym etapie
odkryć tej niesamowitej technologii – cykl „Odlewanie krzemienia – sztucznego”.
Myślałem i tak zapodawałem, że odlewał tworzywo dla konkretnych celów w
kamieniu, po związaniu.
Jednakowoż z prezentowanych znalezisk wynikło, że półwyroby
gotowe uzyskiwał także już na wstępie po rozmieszaniu masy w pierwszej fazie na
gorącym tworzywie.
fot. 5. Fragment pręta odcinanego z powierzchni bryły, odciśnięta faktura ścianki formy.
Po obraniu ze skorupy, na zewnątrz strugał cienkie warstwy
stygnącej powłoki. Odkładał wióry na bok zważając aby leżały płasko. To był
materiał na narzędzia; długie cienkie noże od kilku do kilkunastu centymetrów. To
już były półwyroby, pozostawiał je w spokoju do ostygnięcia i związania
tworzywa do dnia następnego.
fot. 6. Fragment odciętego pręta, na tej powierzchni ciętego od
prawej do lewej. Miękki materiał ciął się gładko jednym cięciem dopóki
odłupek nie trafił na gęstą zimną galaretę. Z lewej ślady cięć jedno po
drugim i rozerwanie materiału.
Mógł też i wykrawał z miękkiej powłoki pręty (długie
graniastosłupy) o dowolnym przekroju; trójkątnym, czterokątnym, pięcio i
sześciokątnym – bardziej lub mniej regularne, jak wyszło, bo przecież materiał
był miękki i gorący.
Długość tych wyrobów była zadana w długości bryły tworzywa.
Jeśli tworzywo gęstniało zanadto - przecież stygło w rękach – fałdowało się pod
ostrzem lub rwało się, mógł odcinać tylko krótkie fragmenty, odcinki. Tworzywo
stygło i nie zdołał zużyć całej masy, przerywał, pozostawiał bryłę do
zastygnięcia. Później w kamieniu też była doskonałym materiałem do wyrobu
odłupków i siekier przez łupanie. Taki materiał i włożona praca nie mogły pójść
na marne.
I tu muszę obudzić uczonych kolegów koczujących w Jaskini
Denisowian gdzieś na dalekiej Syberii.
W tej technologii nasz przodek mógł wyciąć pasek tworzywa,
ukształtować, zaokrąglić odłupkiem końce paska, przebić otwór a następnie
wygiąć pasek na miarę. Po tym należało odłożyć bransoletkę do ostygnięcia masy
i związania, skamienienia.
A jak nasz przodek mógł to zrobić, to i zrobił. I tyle na
temat Waszej bransolety, bo technologię tworzywa i wykonawstwo otworów
zapodawałem już na tym blogu w cyklu jw..
fot. 7. Przekrój pręta sześciokątnego - majstersztyk!
1. Najpierw z bryły gorącego tworzywa odcięty był pręt o przekroju trójkąta równobocznego, stąd szerokie powierzchnie.
2. Ścięte zostały krawędzie trójkąta (na pręcie), stąd na pręcie, na przemian powierzchnie wąskie.
3. Po zastygnięciu masy należało owinąć końcówkę pręta włóknem i wcisnąć w otwór dobranej rury bambusowej.
fot. 8. Przekrój innego pręta, ostrza, rombu o proporcji 2:1, do
obsadzenia w końcówce rury bambusowej. Tu otwór w rurze, gniazdo musiało
być ukształtowane (wcięcia).
Ciekawsze i praktyczniejsze są przedstawione kryształy
krzemienia – czytaj – graniastosłupy o przekroju wielokątów wycięte z gorącej
bryły tworzywa.
Takie wydłużone bryły zaostrzone na gorąco w szpic na
jednym końcu i odcięte prostopadle na drugim była naszemu przodkowi bardzo
potrzebne do obsadzenia w rurze bambusowej. Oparte na tzw. kolanku na
głębokości 2-3 szerokości stanowiły obsadzone ostrza oszczepów.
Takie ostrze pozostawało w ciele ofiary i czyniło
spustoszenie w organizmie doprowadzając do śmierci. Taka skuteczna broń była mu
bardzo potrzebna i nie tylko mógł ją wykonać ale wykonywał, o tym świadczą
znaleziska ze sztucznego krzemienia.
Od tego są znaleziska.
Nie potrzeba mierzyć głowy Homo
erectusa elektoroencefalografem, skoro wiadomo już, że myślał (jak my!).
W znaleziskach pozostawił ślady charakterystyczne dla
sztucznego krzemienia;
- ślady mocznika
w jasnych smugach tworzywa,
- gładkie ślady krojenia,
- ślady fałdowania - ciągnięcia odłupkiem stygnącej masy,
- pozostawione powierzchnie surowe z formy.
Trzeba tylko umieć je zobaczyć i odczytać.
A jeśli ktoś widzi na obrazkach kryształy krzemienia, to niech to zachowa dla siebie.
Foto autor s. hab. Roman
Wysocki
03.06.2017 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.