Krzemień pasiasty – mistyfikacja naukowa.
Wstęp na stronie „Krzemień pasiasty, znaczy sztuczny”;
Epoka kamienia lanego. Proces zatrzymany w czasie, w
momencie mieszania składników.
Szczegóły technologii, mieszanie składników.
To był drugi krok w technologii i decydujący o jakości
wyrobu gotowego, materiału odlewu sztucznego krzemienia, tworzywa sztucznego.
Pierwszym krokiem było gotowanie tłuszczu w formie glinianej
(w oblepieniu z gliny) pod pokrywą na płycie grzewczej, w komorze grzewczej.Po zagotowaniu tłuszczu należało otworzyć formę w miejscu
dogodnym (wystającym) do zalewania mocznikiem i mieszania zawartości,
składników.
Tak to dla mieszania patykiem.
Ale znajduję też porcje tworzywa otwierane na boku do mieszania
składników grawitacyjnie. To oznaczało porcję wstrząśniętą, nie mieszaną.
Wystarczyło wykonać otwór z boku a poręcznie, dodać utwardzacza, przykryć otwór
skórą (gorąc!) i obracać formą na boki, wstrząsać tak, jak robimy to z
drinkami. Różnice gęstości składników i pęcherze powietrza w środku robiły
swoje, pracowały na siebie. I to widać w wyrobach, wynikiem są wyroby dobrze
wymieszane o jednorodnych przełomach, bez smug i plam źle rozmieszanego
tworzywa.
Przyszło mi zatem powrócić do początków tej technologii, bo
pola na Ziemi Niczyjej i okolice Lubomierza zasypane są fragmentami objawowych
„krzemieni”. Fragmentów z zapisanymi śladami mieszania patykiem składników
tworzywa i to we fragmentach odlewanych na gotowo narzędzi. Najczęściej
pięściaków lub części chwytowych z charakterystycznym występem do obejmowania w
dłoni.
Przedmiotem dzisiejszych dociekań są właśnie te źle
rozmieszane porcje sztucznego krzemienia, bo to zjawisko wykorzystał nasz
przodek do produkcji (!) materiału na narzędzia i stało się to gdzie indziej,
bo poza Ziemią Niczyją.
Tam produkował dla siebie i na wymianę handlową proste bryły
tworzywa jako materiał na narzędzia przez łupanie wielokrotne (!).
Tylko nasi uczeni przodkowie mogli twierdzić, że nie
odłupywał kolejnych narzędzi z bryły. Zapisali to nawet w swoich uczonych
księgach, na wieki pozostała tam głupota.
Czyżby wyobrażali sobie, że Homo erectus znajdował
bryłę krzemienia, odłupywał jeden odłupek i wyrzucal materiał krzemienny –
skarb? Poziom takiego traktowania podmiotu wyraźnie określa poziom badaczy. No
chyba, że z założenia traktuje się naszego przodka jako istotę bezmyślną.
Co to, to nie!
Wyrób końcowy i technologię wykonania opisałem we wstępie
„Krzemień pasiasty – znaczy sztuczny” (pod adresem u góry strony) ale dla potrzeb tego opracowania musiałem
zawrócić do początków czyli na Ziemię Niczyją.
fot. 1. Fragmenty odlewanych wyrobów ale nie na "krzemień pasiasty". Wadliwe wyroby gotowe, materiał źle rozmieszany, w paski i smugi.
Bo tu wyroby tego typu nie występują. Nawet znaleziska
materiału, prostych brył do łupania na narzędzia skrawające mieszane są z całą
starannością.
W moim rozumieniu do miejsc, obozowisk w województwach
kieleckim i częstochowskim, do rejonu występoania „krzemienia pasiastego”
dotarł nasz przodek z początkiem Ery kamienia lanego, z wiedzą i praktyką
początkową.
Nie mam żadnej wiedzy na temat tamtejszych znalezisk;
odlewanych na gotowo narzędzi, dzieł sztuki itp. Może nasz przodek ich tam nie
wykonywał, tak jak na Ziemi Niczyjej albo nie ma ich wśród znalezisk. Przecież
nikt ich nie szukał. Uczeni i kolekcjonerzy pieją z zachwytu nad urodą
„świecidełek” z „krzemienia pasiastego” i to ich zaślepia.
To co początkowo identyfikowałem jako błąd wykonania było
działaniem celowym naszych przodków w regionie oddalonym o setki kilometrów od
Ziemi Niczyjej.
W wykonywaniu (odlewaniu tworzywa) na „krzemień pasiasty”
doszli do perfekcji, do „świecidełek” i słów podziwu.
W oglądzie wielu wyrobów (jubilerskich!) dominują kontrastowe,
bo czyste smugi kolorów; czarny – skamieniałego, czystego, gotowanego i nie
rozmiesznego tłuszczu, szary – skamieniałych, zmieszanych składników masy i
biały – skamieniałego, czystego mocznika. To, co było niedopuszczalne w
wykonaniu odlewanych narzędzi, było pożądane w materiałach na narzędzia łupane
z bryły. Takie uwarstwienie ułatwiało łupanie, każdy głupi mógł łupać co
popadnie, bez żadnego przeszkolenia.
Wyraźne (kontrastowe) uwarstwienie uświadomiło mi, że
wykonawcy działali na ostudzonym ale płynnym tłuszczu. Tak było znacznie
bezpieczniej ale o jakimkolwiek modelowaniu, cięciu czy łączeniu (klejeniu) na
stygnącej bryle, o obróbce nie mogło być mowy.
Bryła tworzywa krzemiennego tężała w ręcach. Działanie
zimnym utwardzaczem na schłodzony tłuszcz znacznie obniżało temperaturę masy.
Miejsca występowania czyli zbierania znalezisk krzemienia
pasiastego dotyczą pól uprawnych w wymienionych województwach. Nie dotyczą
pozyskiwania metodami górniczymi, wyrąbywania ze skały. Występują tak jak na Homo
erectusa przystało u podnóża skał i na terenach otwartych w gruncie.
Analogicznie do septarii w Nowym Kościele i moich znalezisk w regionie, bo dotyczą
siedlisk naszego przodka. Możliwości zbioru nie miałem, znam temat tylko z
relacji zbieraczy.
Jest to kolejna mistyfikacja naszych uczonych uczonych.
Polski wynalazek (znalezisko) z lat 70-tych XX wieku został obrobiony i
sfotografowany, zdjęcie wrzucone do atlasów jako minerał – krzemień pasiasty.
Bez żadnych badań, na oko, bo przecież to widać i bez żadnej refleksji, iżby w
tym minerale nie było ni grama krzemionki.
KOMUNIKAT.
Po ostatnim alercie Googli, wczoraj, dowiedziałem się, że w
1935 roku w okolicach Chojnowa znaleziono pięściak przypisywany Homo erectusowi
i była z tego sensacja na skalę międzynarodową.
A to o rzut byle jakim kamieniem od mojej chaty, kilka
kilometrów od magicznej granicy magicznej Ziemi Niczyjej. Jest to potwierdzenie
moich poszukiwań i dociekań, tym bardziej, że Nowy Kościół i występujące tam
septarie – skamieniałe, surowe mięsa dojrzewające w glinie, leżą w połowie
drogi. Krąg zamieszkiwania naszego przodka w regionie Sudetów rozszerza się.
Ze strony Gazety Chojnowskiej;
tytuł; Badania archeologiczne na terenie Sudanu -
konferencja naukowa.
dr. hab. Mirosław Masojć - pracownik naukowy Instytutu
Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego w Muzeum Regionalnym dnia 29.06.2017.
Fragment – „Zgromadzeni wyrazili chęć wysłuchania prelekcji
na temat badań, jakie dr Mirosław Masojć prowadził pod koniec lat 90 ubiegłego
stulecia w dolinie Czarnej Wody i dolnej Skory.”
…ciepło, …cieplej Panie Doktorze! Za chwilę zrobi się
gorąco!
Foto autor s.
hab. Roman Wysocki
13.07.2017 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.