Do „Komiks – mięso surowe a dojrzewające”.
W eseju „Lidyt nie lidyt” rozpatrywałem jego sugerowany
przez uczonych skład chemiczny. Tą
sugestią, poza chalcedonem, jest zawartość substancji smolistych – mających
wpływ na czarny kolor skał (znalezisk?).
A jeśli słowo „smolistych” zastąpimy słowem „asfaltowych”?
(He, he)
Przecież zostało użyte niesłusznie w stosunku do kamienia
powstałego w sposób naturalny czyli geologiczny. Nawet asfalty dzielą się na te naturalne i te
otrzymywane sztucznie.
Smoła jest produktem spalania lub destylacji we
współczesnych procesach produkcyjnych. Nazwania należy stosować odpowiednio a nie
pisać, co ślina na język przyniesie.
Powinno zatem być zapisane – zawartość substancji asfaltowych
– czyli białka ale to wyjdzie w eseju.
Nie da się, bo we wszystkich księgach tak stoi to
zapisane. Żadne takie nie przejdzie. Monopolu uczonych na wiedzę nie da się
przełamać, chyba że …
Tu wtrącenie i przypomnienie; rozważania dotyczą znalezisk „lidytu”
w siedliskach Homo erectusa a nie skał lub odłamków, nie dotyczy wystąpień
geologicznych lidytu naturalnego.
… ma się do czynienia z jajecznicą Homo erectusa, z
asfaltem, czyli ze ściętym (temperaturą) czystym białkiem przetworzonym przez
setki tysięcy lat. W pierwszej fazie, w
ciągu kilkunastu lat rozłożonym na asfalt a w fazie następnej z odparowywania
substancji płynnych i gazowych przez setki tysięcy lat.
Pozwolę sobie zatem na fikołka we własnym mózgu. Jest to kolejna okazja, aby przenicować mózgi
cierpliwych Czytelników.
Skąd ta wariacja i co ma czarny kamień „lidyt” do kawałka
suchego (lekkiego) asfaltu? - spytacie.
Ano ma ale do tego trzeba mieć przy sobie dedukcję i
znaleziska.
W ostatnim czasie Komisja Europejska robi z nas świadomych
konsumentów. Sprowadza się to do
kolejnego zarządzenia o informowaniu nas o zawartości produktów
spożywczych. I takie informacje
otrzymujemy na opakowaniach kupowanych surowców lub produktów. Są tam zaszyfrowane informacje o substancjach
konserwujących, jest też podawana zawartość; tłuszczów, białek, cukrów, soli, i innych mało ważnych składników
(ale bardzo ważnych), bo komu chciało by się to liczyć.
Najważniejszymi są dla nas informacje np.; ile jest cukru w
cukrze albo ile jest mięsa w kiełbasie.
Bo ile tam jest trocin i wody, tego i tak nikt nam nie napisze.
Ale pochylając się nad etykietką mięsa odczytujemy podane
ilości procentowe i wagowe białek, tłuszczów i cukrów, bo to nas będzie
interesowało.
Z pozostałymi; z konserwantami, wodą i trocinami nasz
przodek nie miał nic wspólnego, w Okresie III – surowe, te nie były mu do
niczego potrzebne.
W tym okresie nasz przodek zalepiał porcje mięsa w
rozmoczonej ale nie wygniecionej glinie do „dojrzewania”, do skruszenia. Wynikiem tego procesu było spożycie
miękkiego, skruszałego (tłum. – skruszonego) łatwo przyswajalnego, bo
przetworzonego produktu.
Mając do czynienia z tłuszczami i białkami możemy sobie
wyobrażać ich przemianę w kamień pod wpływem krzemionki. Pisałem o tym w książce i zajęło to połowę jej
objętości.
Krzemionka rozpuszczała tłuszcze i białka, powstawał z nich
kwarc. W skamieniałościach występuje w
czystej postaci jako warstwy lub żyły w barwach od białej przez żółtą aż do
jasno brązowej. I jest to widoczne w
skamieniałościach pośród warstw wyraźnie ukierunkowanych włókien mięśni.
Same mięśnie też są skamieniałe jako, że tłuszcze i białka są
niezbędnym składnikiem tkanek i komórek.
W tej mieszaninie krzemionka jest składnikiem przenikającym przez ściany
oblepienia, jest czynnikiem wiążącym w całość, w skamieniałość (kamień -
fosylizacja). Jest rozpuszczalnikiem,
impregnatem, i klejem a krystalizując bezpostaciowo – drobnokrystalicznie -
doskonale oddaje kształty i kolory znajdowanych preparatów. Jak dowiecie się za chwilę, do czasu.
Co do białka zwierzęcego w porcji mięsa, to występuje ono
procentowo (wg. etykiety) a w naszym organizmie jest go ok. 16% i jest
rozłożone mniej więcej równomiernie, bo głównie w komórkach mięśni. Występuje tam w postaci cząsteczkowej,
łańcuchów białkowych, w nich to pierwiastków bez liku, nie występuje w postaci
skupisk. Ponad połowę składu białek, ich
budowy łańcuchowej stanowi węgiel a skupiam się na nim, bo to ważne.
I tu zaczynają się schody, bo kto czytał „Jajecznicę..”, ten
wie, że czyste białko ale potraktowane temperaturą nie absorbuje krzemionki. Leży sobie w ziemi i nic sobie z krzemionki
ani z wody nie robi.
Albo inaczej, krzemionka go nie lubi a na pewno nie
rozpuszcza jak tłuszczów ani nie rozpuszcza się w wodzie, ani nie ulega
utlenianiu na powierzchni.
Co zatem dzieje się z białkiem skoro ono takie odporne na
wszystko?
Białko się psuje, znaczy ulega rozkładowi, którego wynikiem
jest asfalt. Po uczonemu jest to
rozrywanie łańcuchów cząsteczkowych albo też ich łączenie, nie wiem, spytajcie
uczonych.
Ale to w postaci czystej, jak jajecznicy. W postaci rozproszonej w mięsie też rozkłada
się i w postaci mikrocząsteczek, asfaltu a może atomowego węgla barwi
skamieniałość. Jest barwnikiem
rozproszonym w całej masie kamienia i nadaje znaleziskom dominujący – czarny kolor.
Nadaje ten kolor także „lidytom”.
Zdarza się, że nawet śladowe ilości białka, owych łańcuchów
znajdują się w przetopionych tłuszczach.
Po skamienieniu ujawniają się w przełomach nadając krzemieniowi piękny mlecznoniebieski
lub tęczowy (opalowy) odblask, widoczne są białe smugi i skupiska (białka?). W takim preparacie można by owe łańcuchy
podejrzeć pod mikroskopem ale nie ma na czym.
Mój zabytek tam nie dociera.
fot. 1. Moja rura za krótka.
A uczony zdjęcia nie powiększy, bo zdjęcie ma ograniczoną
rozdzielczość.
Trzeba zatem uczonym wyjść w pole, znaleźć „opalowy”
krzemień i napatrzeć się przez rurę do syta, aby zadać mi kłam i wariację.
fot. 2. Fragmenty "opalowych krzemieni". W moich zbiorach dotyczą tylko skamieniałych przetopionych tłuszczów.
fot. 3, 4, 5. Powiększenia powierzchni wybranych fragmentów.
Tu też aż prosi się spytać – dlaczego rasowy krzemień jest
czarny? A jego odmiany mają barwy od białej po wszelkie odcienie szarości?
Wszystkie inne barwne krzemienie, co też są z krzemionki
(kwarcu) mają inne kolorowe nazwy, nazywają się chalcedony i mają stosowne nazwy
handlowe.
A ich barwa zależy od zawartości innych związków w
krzemionce, one to zadają im kolor.
Nawet diamenty mają całą paletę barw, stosownie do ich
związku z innymi związkami chemicznymi. Głównym
barwnikiem wszelkich minerałów są tlenki metali. Ich (tlenków a nie diamentów)
właściwości barwienia wykorzystuje się
przy produkcji szkła, nawet bezbarwnego(!).
Czy kto widział kolory atomów?
Bo wiemy już, że kolory, to nie żadne takie, tylko
właściwości struktury powierzchni.
Właściwości tej powierzchni do rozpraszania Światła, zdolność do
wybierania sobie kolorów. A węgiel,
mając do dyspozycji całe spektrum Światła wybiera sobie czarny, którego w
obrazie Światła nie ma.
Rodzi się w głowie następne pytanie;
- dlaczego zatem w obrazie rozszczepienia światła przez
pryzmat nie ma barwy czarnej ani żadnych z jej barw pośrednich, odcieni
szarości? I sam sobie zadaję pytanie,
dlaczego ja tego jeszcze nie wiem? Ale
nie będę się tym zajmował, Nobel z fizyki nie jest mi do niczego
potrzebny. Nobli u mnie dostatek.
W mięsie zalepionym w glinie nie staje się to z dnia na
dzień, żadne czary mary. To dzieje się
przez co najmniej przez 200-300 tys. lat i wystarczy. Proces skamienienia przebiega w sposób ciągły
i jest widoczny na znaleziskach – „Komiks”.
Wśród znalezisk można odnaleźć i odczytać próbki - od świeżych
czerwonych, przez brązowe lub ciemnozielone po kilku miesiącach dojrzewania, aż
po czarne zupełnie dojrzałe – „lidyt”, ok. 1-2 lat., … i dłużej(?).
Obraz znaleziska zależny jest od momentu (czasu zalepienia
mięsa w glinie), czyli po jakim czasie
od początku, od zalepienia preparat został otwarty. Od tego czasu zależy wygląd skamieniałości a
więc kolor i większa lub mniejsza widoczność struktur (włókien mięśni, powięzi
i warstw tłuszczu). A po uczonemu
zawartość minerałów w kamieniu, bo tak zapodają atlasy.
Po tym czasie porcja mięsa – z upływem następnych setek
tysięcy lat - zawartość obtoczona w glinie, zamienia się w czarną jednolitą masę
kamienia bez widocznych struktur (włókien mięsa, powięzi i warstw tłuszczów). Zatraca widoczne struktury, zamienia się w
czarny bezpostaciowy kamień. A co
ciekawe, po otwarciu skorupy czarny kamień szybko, na naszych oczach, ulega
utlenieniu na powierzchni. Zmienia się w
szaro brudną rzeczywistość. To znaczy,
że ten kamień jest nadal aktywny chemicznie i zrobi wszystko, żeby ukryć się
pośród innych kamieni.
Stosownie do składu podanego na etykiecie, żaden ze
składników nie zmienia swojego składu chemicznego ani struktury
oddzielnie. Mieszanina krzemionki przenikająca
z wodą, z gruntu, z zewnątrz skorupy i rozkładające się surowe białka w masie
mięsa przez pół miliona lat powodowały mięsa przetworzenie aż po …. bezużyteczny
kamień ale cenne świadectwo umiejętności naszego przodka.
Na początku tego procesu, po zalepieniu w glinie, bez
dostępu powietrza, po kilku dniach aż do roku lub dwóch, porcja stanowiła
smakowity kąsek – proteinową bombę. I
dobrze, bo o to mu (Homo erectusowi) chodziło.
Podsumowanie, a fotografie ułożone w kolejności w
„Komiksie”.
Cały proces daje się zaobserwować i ułożyć w kolejności a
fazami;
- mięso surowe przygotowane do zalepienia w glinie.
Dziś kamień z widoczną strukturą włókien, powięzi, warstw
tłuszczu a nawet kości, kolory naturalne.
- mięso wyjmowane z gliny po kilku tygodniach lub miesiącach.
Widoczne struktury j/w, kolor zmieniony, widoczne zabrązowienie,
zazielenienie lub zaczernienie.
- mięso otwarte po roku lub dwóch - „lidyt”.
Włókna mięsa nie widoczne ale widoczne jego warstwy
(skupiska mięśni), kolor znaleziska czarny, widoczne białe lub ciemniejsze
powięzie i warstwy tłuszczu.
- mięso otwarte po 0,5 mln. lat.
Zatracone barwy i struktury, zwarta czarna masa bezpostaciowego
kamienia.
Przełom nieregularny, widoczna struktura drobno
cząsteczkowa, powierzchnia przełomu matowa.
- ciąg dalszy, doszczętna erozja kamienia.
Przez następne tysiące lat mamy do czynienia z mieszaniną białka
w krzemionce i odbywa się to w stanie stałym (faza utajona). W warunkach beztlenowych z upływem kolejnych
tysięcy i setek tysięcy lat widoczne są konsekwencje działania krzemionki na surowe
białka zawarte w zalepionym mięsie.
Powiem więcej; widoczna jest reakcja białek, ich działanie po skamienieniu
preparatu.
Wniosek;
- mięso kamieniało przez pierwsze 200-300 tys. lat
(działanie krzemionki), przez następne ok.100-200 tys. lat działało
rozkładające się białko.
Asfalt (rozłożone białko) w postaci cząsteczkowej niszczyło
struktury skamieniałego mięsa. Niszczyło
skrzemieniałe mięso, niszczyło kamień!
Wot i siła białka po czasie.
Wynikiem procesu jest dziś czarny utleniający się na
powierzchni bezpostaciowy kamień. To
znaczy, że to surowe białko działa do dziś.
Przez całą Wieczność białko dąży do swojej doskonałej obojętnej
chemicznie postaci, do asfaltu. Nawet w
kamieniu!
W poprzednim komiksie prezentowałem porcje mięsa gotowanego
w formach glinianych. Są dziś kamieniami,
zwartymi i uspokojonymi chemicznie, barwnymi, bo czerwonymi (w różnych
odcieniach) kamieniami.
Sam muszę sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego taki jest
ich stan? Dlaczego nie sczerniały,
przecież było w nich tyle samo białka?
Ano dlatego, że zostały potraktowane temperaturą (powyżej 65
st.C), nastąpił gwałtowny rozkład białka i łańcuchów rozerwanie. Zostało uspokojone chemicznie.
Oglądając porcję mięsa gotowanego w garnku widzimy dokładnie
całą strukturę mięsa, niemal każde włókno mięśni.
Widzicie to na patelni i w garnku, w warunkach naturalnego
ciśnienia i temperaturze 100-250 st.C proces zachodzi od kilku minut do godzin
ale pozostają struktury i nieco zmienione kolory.
Znaleziska mięsa gotowanego w oblepieniu, w żarze ogniska (400-600
st. C), w wysokim ciśnieniu są dziś bezpostaciowymi, drobnoziarnistymi kamieniami. Jedynymi śladami wskazującymi na to, że mamy
do czynienia z mięsem, są powięzie.
Struktur i włókien mięsa w kamieniu brak. W tym przypadku proces rozkładu białek trwał
przez kilka godzin a wynikiem po otwarciu skorupy (wtedy) była galaretowata masa
gotowanego mięsa. I w tym czerwonym
kolorze pozostały do dziś, tyle, że skamieniały.
W surowym mięsie w temperaturach otoczenia a bez dostępu
powietrza proces rozkładu surowego białka trwał prawie 0,5 mln. lat czyli
dłużej niż skamienienie (fosylizacja) preparatu.
A tak dla porządku i łatwiejszego zrozumienia przez uczonych;
- białka mają długi żywot (chemiczny),
- po skamienieniu nosiciela (kamienia) niszczą nadal jego
barwy, struktury,
niszczą cały zapis paleontologiczny i geologiczny (minerały,
warstwy i skupiska minerałów w kamieniu).
A mówiąc paleontologicznie niszczą widoczną w przełomach budowę
organizmów, niszczą widoczne tam fragmenty narządów wewnętrznych.
- są aktywne chemicznie nawet po 0,5 mln. lat, utleniając
się na powierzchni będą erodować kamień,
- będąc tylko procentowym składnikiem mięsa nie zrobią z
niego obojętnego chemicznie asfaltu ale po skamienieniu będą prowadzić do
dalszej destrukcji,
- będą żyć w nosicielu po wsze czasy, albo i dłużej,
- asfalt jest doskonałą, bo obojętną chemicznie i odporną
formą białka.
Jasne? Jasne, jest tak jasne, że aż czarne.
Cały proces skamienienia mięsa i jego dalszej destrukcji w
kamieniu (skamieniałego mięsa) przez działanie białek zaprezentowałem na
kolejnych fotografiach w „Komiksie”.
Pokazałem to na zmieniających się barwach znalezisk, i czarnym efekcie
tych przemian.
W jajecznicy pozostawionej przez Homo erectusa białko
ścięte temperaturą podlegało dalszemu rozkładowi w warunkach naturalnych i przy
dostępie powietrza na całkiem spokojny chemicznie asfalt. I trwało to od kilku do kilkunastu lat. Zamieniło się w substancję nie tylko obojętną
chemicznie ale odporną na czynniki zewnętrzne środowiska. Ta cecha jest dziś wykorzystywana powszechnie
przy budowie dróg. Tam to do smoły, dla
spokojności dodaje się asfalt. Naturalny
lub sztuczny, bo asfalt też potrafimy sfałszować.
P.s. Hura! Udało mi się napisać kilka tekstów bez użycia
brzydkiego wyrazu – denaturacja białek - czyli ścinanie białek, czyli łańcuchów
i wstążek białkowych zniszczenie!
Foto autor s.
hab. Roman Wysocki
14.09.2015 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.
czarnyroman@hotmail.com