Na stronach poświęconych Homo erectusowi opisywałem znaleziska obrazujące działania naszego przodka. W przetworach cieplnych mięs i surowców roślinnych wynalazłem procesy na związkach organicznych zapisane w kamieniach.To procesy śmierci komórek, gnicia, rozkładu łańcuchów węglowych w tłuszczach i niszczenia (denaturyzacji) białek w bardzo krótkim albo bardzo długim czasie. To procesy chemiczne na węglu i pochodnych rozkładu związków węgla, które Homo erectus rozpoznał i zastosował do produkcji sztucznego tworzywa. Te procesy zachodzą także na zimno w tkankach organicznych przez lata i miliony lat, i z geologią nie mają nic wspólnego.

Znalezisko materii organicznej – skamieniałość - jest obrazem tych procesów chemicznych zatrzymanym w czasie ich przemian. Zajmuje się tym geologia i paleontologia, stwierdza, co to jest w tym momencie. Bez żadnej refleksji, bo tego nie rozumie. Archaizmy sprzed wieków – fosylizacja i petryfikacja – opuszczają moje strony. To tylko skróty myślowe, które nie dotyczą materii organicznej. A ten rozdział przedstawia, jak do tego doszło.

Strony dobrane tematycznie ze stron;

Homo erectus – cywilizacja.

Homo erectus – przewodnik po skamieniałościach Paleolitu.

Żeby uczeni nie musieli szukać pośród ok. 150 esejów.

Daty wyznaczają stan wiedzy autora w określonym czasie. Ja nie odkryłem Eureki, dochodziłem do tego latami tak, jak zdobywałem nowe, tak musiałem weryfikować stare znaleziska.

27.06.2017 – autor.


Uwaga – linki do stron są pod tytułami pisanymi małymi literami a nie wielkimi!

Translate

Długi żywot białka.

Do „Komiks – mięso surowe a dojrzewające”.
W eseju „Lidyt nie lidyt” rozpatrywałem jego sugerowany przez uczonych skład chemiczny.  Tą sugestią, poza chalcedonem, jest zawartość substancji smolistych – mających wpływ na czarny kolor skał (znalezisk?).
A jeśli słowo „smolistych” zastąpimy słowem „asfaltowych”? (He, he)
Przecież zostało użyte niesłusznie w stosunku do kamienia powstałego w sposób naturalny czyli geologiczny.  Nawet asfalty dzielą się na te naturalne i te otrzymywane sztucznie.
Smoła jest produktem spalania lub destylacji we współczesnych procesach produkcyjnych.  Nazwania należy stosować odpowiednio a nie pisać, co ślina na język przyniesie.
Powinno zatem być zapisane – zawartość substancji asfaltowych – czyli białka ale to wyjdzie w eseju. 
Nie da się, bo we wszystkich księgach tak stoi to zapisane.  Żadne takie nie przejdzie.  Monopolu uczonych na wiedzę nie da się przełamać, chyba że …

Tu wtrącenie i przypomnienie; rozważania dotyczą znalezisk „lidytu” w siedliskach Homo erectusa a nie skał lub odłamków, nie dotyczy wystąpień geologicznych lidytu naturalnego.
… ma się do czynienia z jajecznicą Homo erectusa, z asfaltem, czyli ze ściętym (temperaturą) czystym białkiem przetworzonym przez setki tysięcy lat.  W pierwszej fazie, w ciągu kilkunastu lat rozłożonym na asfalt a w fazie następnej z odparowywania substancji płynnych i gazowych przez setki tysięcy lat.

Pozwolę sobie zatem na fikołka we własnym mózgu.  Jest to kolejna okazja, aby przenicować mózgi cierpliwych Czytelników.
Skąd ta wariacja i co ma czarny kamień „lidyt” do kawałka suchego (lekkiego) asfaltu? - spytacie.
Ano ma ale do tego trzeba mieć przy sobie dedukcję i znaleziska.

W ostatnim czasie Komisja Europejska robi z nas świadomych konsumentów.  Sprowadza się to do kolejnego zarządzenia o informowaniu nas o zawartości produktów spożywczych.  I takie informacje otrzymujemy na opakowaniach kupowanych surowców lub produktów.  Są tam zaszyfrowane informacje o substancjach konserwujących, jest też podawana zawartość; tłuszczów, białek,  cukrów, soli, i innych mało ważnych składników (ale bardzo ważnych), bo komu chciało by się to liczyć.
Najważniejszymi są dla nas informacje np.; ile jest cukru w cukrze albo ile jest mięsa w kiełbasie.  Bo ile tam jest trocin i wody, tego i tak nikt nam nie napisze.
Ale pochylając się nad etykietką mięsa odczytujemy podane ilości procentowe i wagowe białek, tłuszczów i cukrów, bo to nas będzie interesowało.
Z pozostałymi; z konserwantami, wodą i trocinami nasz przodek nie miał nic wspólnego, w Okresie III – surowe, te nie były mu do niczego potrzebne.

W tym okresie nasz przodek zalepiał porcje mięsa w rozmoczonej ale nie wygniecionej glinie do „dojrzewania”, do skruszenia.  Wynikiem tego procesu było spożycie miękkiego, skruszałego (tłum. – skruszonego) łatwo przyswajalnego, bo przetworzonego produktu.
Mając do czynienia z tłuszczami i białkami możemy sobie wyobrażać ich przemianę w kamień pod wpływem krzemionki.  Pisałem o tym w książce i zajęło to połowę jej objętości.
Krzemionka rozpuszczała tłuszcze i białka, powstawał z nich kwarc.  W skamieniałościach występuje w czystej postaci jako warstwy lub żyły w barwach od białej przez żółtą aż do jasno brązowej.  I jest to widoczne w skamieniałościach pośród warstw wyraźnie ukierunkowanych włókien mięśni.
Same mięśnie też są skamieniałe jako, że tłuszcze i białka są niezbędnym składnikiem tkanek i komórek.  W tej mieszaninie krzemionka jest składnikiem przenikającym przez ściany oblepienia, jest czynnikiem wiążącym w całość, w skamieniałość (kamień - fosylizacja).  Jest rozpuszczalnikiem, impregnatem, i klejem a krystalizując bezpostaciowo – drobnokrystalicznie - doskonale oddaje kształty i kolory znajdowanych preparatów.  Jak dowiecie się za chwilę, do czasu.
Co do białka zwierzęcego w porcji mięsa, to występuje ono procentowo (wg. etykiety) a w naszym organizmie jest go ok. 16% i jest rozłożone mniej więcej równomiernie, bo głównie w komórkach mięśni.  Występuje tam w postaci cząsteczkowej, łańcuchów białkowych, w nich to pierwiastków bez liku, nie występuje w postaci skupisk.  Ponad połowę składu białek, ich budowy łańcuchowej stanowi węgiel a skupiam się na nim, bo to ważne.
I tu zaczynają się schody, bo kto czytał „Jajecznicę..”, ten wie, że czyste białko ale potraktowane temperaturą nie absorbuje krzemionki.  Leży sobie w ziemi i nic sobie z krzemionki ani z wody nie robi.
Albo inaczej, krzemionka go nie lubi a na pewno nie rozpuszcza jak tłuszczów ani nie rozpuszcza się w wodzie, ani nie ulega utlenianiu na powierzchni.  
Co zatem dzieje się z białkiem skoro ono takie odporne na wszystko?

Białko się psuje, znaczy ulega rozkładowi, którego wynikiem jest asfalt.  Po uczonemu jest to rozrywanie łańcuchów cząsteczkowych albo też ich łączenie, nie wiem, spytajcie uczonych.
Ale to w postaci czystej, jak jajecznicy.  W postaci rozproszonej w mięsie też rozkłada się i w postaci mikrocząsteczek, asfaltu a może atomowego węgla barwi skamieniałość.  Jest barwnikiem rozproszonym w całej masie kamienia i nadaje znaleziskom dominujący – czarny kolor.  Nadaje ten kolor także „lidytom”.
Zdarza się, że nawet śladowe ilości białka, owych łańcuchów znajdują się w przetopionych tłuszczach.  Po skamienieniu ujawniają się w przełomach nadając krzemieniowi piękny mlecznoniebieski lub tęczowy (opalowy) odblask, widoczne są białe smugi i skupiska (białka?).  W takim preparacie można by owe łańcuchy podejrzeć pod mikroskopem ale nie ma na czym.  Mój zabytek tam nie dociera.
fot. 1.  Moja rura za krótka.

A uczony zdjęcia nie powiększy, bo zdjęcie ma ograniczoną rozdzielczość.
Trzeba zatem uczonym wyjść w pole, znaleźć „opalowy” krzemień i napatrzeć się przez rurę do syta, aby zadać mi kłam i wariację.

fot. 2.  Fragmenty "opalowych krzemieni".  W moich zbiorach dotyczą tylko skamieniałych przetopionych tłuszczów.




fot. 3, 4, 5.  Powiększenia powierzchni wybranych fragmentów.

Tu też aż prosi się spytać – dlaczego rasowy krzemień jest czarny? A jego odmiany mają barwy od białej po wszelkie odcienie szarości?
Wszystkie inne barwne krzemienie, co też są z krzemionki (kwarcu) mają inne kolorowe nazwy, nazywają się chalcedony i mają stosowne nazwy handlowe.
A ich barwa zależy od zawartości innych związków w krzemionce, one to zadają im kolor. 
Nawet diamenty mają całą paletę barw, stosownie do ich związku z innymi związkami chemicznymi.  Głównym barwnikiem wszelkich minerałów są tlenki metali.  Ich (tlenków a nie diamentów) właściwości  barwienia wykorzystuje się przy produkcji szkła, nawet bezbarwnego(!). 
Czy kto widział kolory atomów?

Bo wiemy już, że kolory, to nie żadne takie, tylko właściwości struktury powierzchni.  Właściwości tej powierzchni do rozpraszania Światła, zdolność do wybierania sobie kolorów.  A węgiel, mając do dyspozycji całe spektrum Światła wybiera sobie czarny, którego w obrazie Światła nie ma.
Rodzi się w głowie następne pytanie;
- dlaczego zatem w obrazie rozszczepienia światła przez pryzmat nie ma barwy czarnej ani żadnych z jej barw pośrednich, odcieni szarości?  I sam sobie zadaję pytanie, dlaczego ja tego jeszcze nie wiem?  Ale nie będę się tym zajmował, Nobel z fizyki nie jest mi do niczego potrzebny.  Nobli u mnie dostatek.

W mięsie zalepionym w glinie nie staje się to z dnia na dzień, żadne czary mary.  To dzieje się przez co najmniej przez 200-300 tys. lat i wystarczy.  Proces skamienienia przebiega w sposób ciągły i jest widoczny na znaleziskach – „Komiks”.  Wśród znalezisk można odnaleźć i odczytać próbki - od świeżych czerwonych, przez brązowe lub ciemnozielone po kilku miesiącach dojrzewania, aż po czarne zupełnie dojrzałe – „lidyt”, ok. 1-2 lat., … i dłużej(?).
Obraz znaleziska zależny jest od momentu (czasu zalepienia mięsa w glinie),  czyli po jakim czasie od początku, od zalepienia preparat został otwarty.  Od tego czasu zależy wygląd skamieniałości a więc kolor i większa lub mniejsza widoczność struktur (włókien mięśni, powięzi i warstw tłuszczu).  A po uczonemu zawartość minerałów w kamieniu, bo tak zapodają atlasy.
Po tym czasie porcja mięsa – z upływem następnych setek tysięcy lat - zawartość obtoczona w glinie, zamienia się w czarną jednolitą masę kamienia bez widocznych struktur (włókien mięsa, powięzi i warstw tłuszczów).  Zatraca widoczne struktury, zamienia się w czarny bezpostaciowy kamień.  A co ciekawe, po otwarciu skorupy czarny kamień szybko, na naszych oczach, ulega utlenieniu na powierzchni.  Zmienia się w szaro brudną rzeczywistość.  To znaczy, że ten kamień jest nadal aktywny chemicznie i zrobi wszystko, żeby ukryć się pośród innych kamieni.
Stosownie do składu podanego na etykiecie, żaden ze składników nie zmienia swojego składu chemicznego ani struktury oddzielnie.  Mieszanina krzemionki przenikająca z wodą, z gruntu, z zewnątrz skorupy i rozkładające się surowe białka w masie mięsa przez pół miliona lat powodowały mięsa przetworzenie aż po …. bezużyteczny kamień ale cenne świadectwo umiejętności naszego przodka. 

Na początku tego procesu, po zalepieniu w glinie, bez dostępu powietrza, po kilku dniach aż do roku lub dwóch, porcja stanowiła smakowity kąsek – proteinową bombę.  I dobrze, bo o to mu (Homo erectusowi) chodziło.
Podsumowanie, a fotografie ułożone w kolejności w „Komiksie”.
Cały proces daje się zaobserwować i ułożyć w kolejności a fazami;
- mięso surowe przygotowane do zalepienia w glinie.
Dziś kamień z widoczną strukturą włókien, powięzi, warstw tłuszczu a nawet kości, kolory naturalne.
- mięso wyjmowane z gliny po kilku tygodniach lub miesiącach.
Widoczne struktury j/w, kolor zmieniony, widoczne zabrązowienie, zazielenienie lub zaczernienie.
- mięso otwarte po roku lub dwóch - „lidyt”.
Włókna mięsa nie widoczne ale widoczne jego warstwy (skupiska mięśni), kolor znaleziska czarny, widoczne białe lub ciemniejsze powięzie i warstwy tłuszczu.
- mięso otwarte po 0,5 mln. lat.
Zatracone barwy i struktury, zwarta czarna masa bezpostaciowego kamienia.
Przełom nieregularny, widoczna struktura drobno cząsteczkowa, powierzchnia przełomu matowa.
- ciąg dalszy, doszczętna erozja kamienia.
Przez następne tysiące lat mamy do czynienia z mieszaniną białka w krzemionce i odbywa się to w stanie stałym (faza utajona).  W warunkach beztlenowych z upływem kolejnych tysięcy i setek tysięcy lat widoczne są konsekwencje działania krzemionki na surowe białka zawarte w zalepionym mięsie.  Powiem więcej; widoczna jest reakcja białek, ich działanie po skamienieniu preparatu.

Wniosek;
- mięso kamieniało przez pierwsze 200-300 tys. lat (działanie krzemionki), przez następne ok.100-200 tys. lat działało rozkładające się białko. 
Asfalt (rozłożone białko) w postaci cząsteczkowej niszczyło struktury skamieniałego mięsa.  Niszczyło skrzemieniałe mięso, niszczyło kamień!  Wot i siła białka po czasie.
Wynikiem procesu jest dziś czarny utleniający się na powierzchni bezpostaciowy kamień.  To znaczy, że to surowe białko działa do dziś.  Przez całą Wieczność białko dąży do swojej doskonałej obojętnej chemicznie postaci, do asfaltu.  Nawet w kamieniu!
W poprzednim komiksie prezentowałem porcje mięsa gotowanego w formach glinianych.  Są dziś kamieniami, zwartymi i uspokojonymi chemicznie, barwnymi, bo czerwonymi (w różnych odcieniach) kamieniami.
Sam muszę sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego taki jest ich stan?  Dlaczego nie sczerniały, przecież było w nich tyle samo białka?
Ano dlatego, że zostały potraktowane temperaturą (powyżej 65 st.C), nastąpił gwałtowny rozkład białka i łańcuchów rozerwanie.  Zostało uspokojone chemicznie.
Oglądając porcję mięsa gotowanego w garnku widzimy dokładnie całą strukturę mięsa, niemal każde włókno mięśni. 
Widzicie to na patelni i w garnku, w warunkach naturalnego ciśnienia i temperaturze 100-250 st.C proces zachodzi od kilku minut do godzin ale pozostają struktury i nieco zmienione kolory. 

Znaleziska mięsa gotowanego w oblepieniu, w żarze ogniska (400-600 st. C), w wysokim ciśnieniu są dziś bezpostaciowymi, drobnoziarnistymi kamieniami.  Jedynymi śladami wskazującymi na to, że mamy do czynienia z mięsem, są powięzie.
Struktur i włókien mięsa w kamieniu brak.  W tym przypadku proces rozkładu białek trwał przez kilka godzin a wynikiem po otwarciu skorupy (wtedy) była galaretowata masa gotowanego mięsa.  I w tym czerwonym kolorze pozostały do dziś, tyle, że skamieniały.
W surowym mięsie w temperaturach otoczenia a bez dostępu powietrza proces rozkładu surowego białka trwał prawie 0,5 mln. lat czyli dłużej niż skamienienie (fosylizacja) preparatu. 
A tak dla porządku i łatwiejszego zrozumienia przez uczonych;
- białka mają długi żywot (chemiczny),
- po skamienieniu nosiciela (kamienia) niszczą nadal jego barwy, struktury,
niszczą cały zapis paleontologiczny i geologiczny (minerały, warstwy i skupiska minerałów w kamieniu).  A mówiąc paleontologicznie niszczą widoczną w przełomach budowę organizmów, niszczą widoczne tam fragmenty narządów wewnętrznych.
- są aktywne chemicznie nawet po 0,5 mln. lat, utleniając się na powierzchni będą erodować kamień,
- będąc tylko procentowym składnikiem mięsa nie zrobią z niego obojętnego chemicznie asfaltu ale po skamienieniu będą prowadzić do dalszej destrukcji,
- będą żyć w nosicielu po wsze czasy, albo i dłużej,
- asfalt jest doskonałą, bo obojętną chemicznie i odporną formą białka.
Jasne? Jasne, jest tak jasne, że aż czarne.

Cały proces skamienienia mięsa i jego dalszej destrukcji w kamieniu (skamieniałego mięsa) przez działanie białek zaprezentowałem na kolejnych fotografiach w „Komiksie”.  Pokazałem to na zmieniających się barwach znalezisk, i czarnym efekcie tych przemian.
W jajecznicy pozostawionej przez Homo erectusa białko ścięte temperaturą podlegało dalszemu rozkładowi w warunkach naturalnych i przy dostępie powietrza na całkiem spokojny chemicznie asfalt.  I trwało to od kilku do kilkunastu lat.  Zamieniło się w substancję nie tylko obojętną chemicznie ale odporną na czynniki zewnętrzne środowiska.  Ta cecha jest dziś wykorzystywana powszechnie przy budowie dróg.  Tam to do smoły, dla spokojności dodaje się asfalt.  Naturalny lub sztuczny, bo asfalt też potrafimy sfałszować.
P.s.  Hura!  Udało mi się napisać kilka tekstów bez użycia brzydkiego wyrazu – denaturacja białek - czyli ścinanie białek, czyli łańcuchów i wstążek białkowych zniszczenie!


Foto autor                                            s. hab. Roman Wysocki
14.09.2015 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.
czarnyroman@hotmail.com

Homo erectus tu był… książka.

Homo erectus tu był… książka. : Epoka kamienia lanego. Zeszyt 7. Sztuczny krzemień. Historia odkryć tworzywa o wyglądzie i właściwości...