Kolorowe „krzemienie”.
Zdarzył mi się przypadkowy gość przed domem. Przypadkowy
gość rozglądał się po zgromadzonych przed domem kamieniach. Na widok dużego
pojemnika rzucił przypadkowe spostrzeżenie;
- O jakie ładne kolorowe krzemienie!
Spostrzeżenie słuszne ale nie należne krzemieniom, bo te
wedle wiedzy wszelakiej są czarne, szare, brązowe (krzemień czekoladowy?) albo i białe. A te akurat
były beżowe, żółte, czerwone i brązowe, po ciemno brązowe, miały zdecydowanie ciepłe
barwy.
- Sztuczne – odpowiedziałem w pośpiechu, bo na wykład z
historii i to od początku Świata przypadkowy gość nie miał czasu, ja też na to
czasu nie miałem.
O barwach sztucznych krzemieni już pisałem. Pisałem o
zależnościach, proporcjach mocznika w gotowanym tłuszczu i jego wpływie na
barwy tworzywa sztucznego, zwracałem uwagę na właściwości wytrzymałościowe.
Im czarniejszy (ciemniejszy) był przełom sztucznego
krzemienia, tym lepsza była jego jakość i twardość zbliżona do naturalnego.
Utwardzacz występuje w sztucznym krzemieniu w postaci;
- czystej - rude, matowe plamy na powierzchniach zewnętrznych i w przełomach w masie tworzywa,
- lekko zmieszanej (minimalnie!) - białe plamy j/w, biała (nieusuwalna!) emalia na powierzchniach zewnętrznych,
- we wszystkich odcieniach szarości aż po kolor czarny. Nadaje ton masie
tworzywa, im go więcej tym jaśniejszy kolor masy i gorsza jakość wyrobu.
Mocznik tworzy sieć przestrzenną wiążącą wolne atomy węgla po przegotowaniu
tłuszczu.
Inaczej jest w tzw. „krzemieniu pasiastym”. Tam mamy do
czynienia ze smugami tłuszczu i smugami tłuszczu zmieszanego z mocznikiem pomiędzy smugami tłuszczu.
Mniemam, że utwardzacz wlewany był w nadmiarze do
schłodzonego tłuszczu. Następowało minimalne zmieszanie składników, minimalna
absorpcja składników. Uwarstwienie jest widoczne i bardzo estetyczne, znaczy
„świecidełko” do zastosowań jubilerskich.
Ale nasz przodek wyrabiał ten materiał na narzędzia, do
łupania na odłupki i siekiery, łupał się pierwszorzędnie i łatwo. Właśnie przez
to uwarstwienie uzyskiwał równe i ostre krawędzie tnące.
Materiałem białych warstw jest mocznik o znacznie mniejszej
wytrzymałości.
Ale, że cały kamień uczeni nazwali „krzemieniem pasiastym”,
to i te białe warstwy uznali za krzemień. A te warstwy wcale krzemieniem nie
są. I wiedzą to szlifierze, którzy tną i
szlifują bryły „kamienia pasiastego” na wyroby.
Wracając jednak do kolorowych kolorów muszę wspomnieć o
jakości tłuszczów użytych do wyrobu tworzywa krzemiennego.
Tłuszcze przegotowane w komorze grzewczej mogły być w niej
przetrzymane. Wtedy ich zabarwienie zmieniało się od żółtego aż do brązowego
przez wszystkie odcienie. I jest to widoczne w obrazach znalezisk wyrobów, po
wymieszaniu z mocznikiem i skamienieniu.
Najciemniejsze, te ciemno brązowe przetrzymane w komorze
paliły się i kopciły, stąd ich podło brązowy kolor, barwa tworzywa. Te brązowe
„krzemienie” przezwano przed wiekami rogowcem od ich koloru właśnie. Tyle, że
ani z rogiem ani z krzemieniem nie mają nic wspólnego, bo to wyrób naszego
przodka, nie skała ani minerał jaki.
Rozkład białek następuje w temp. powyżej 65 st.C
przetapianie tłuszczu też. Ale w procesie, tłuszcz, łańcuchy węglowe należało
rozerwać, należało tłuszcz zagotować
czyli dostarczyć temperaturę powyżej 200 st. C. Robimy to podczas pieczenia
mięsa przez godzinę na każdy kilogram masy, porcji. Za długo pieczone albo za
duża temperatura powoduje, że gorące mięso a w nim tłuszcz samoistnie spala
się, pali się uwolniony węgiel. Węgiel idzie z dymem, ugotowany tłuszcz zmienia
barwę na brązową zanieczyszczoną sadzą.
Mięso przechodzi goryczą spalenizny.
A co wspólnego ma czerwony „krzemień” z czarnym, naturalnym
krzemieniem. Nic.
Żelazo, co to ono występuje powszechnie w przyrodzie, jego
związki zaś mają i zadają skały i minerały swoim czerwonym kolorem. Jego
związków aż nadto we krwi a ta, jak zapodawałem na stronach swoich książek, nie
zmyta pozostaje na i w kamieniach na zawsze.
Tkanka tłuszczowa, którą przetwarzał nasz przodek była krwią
usmarowana. Wszak wykrajał porcje tłuszczu spośród mięśni. Przy odcinaniu
fragmenty, włókna mięśni, fragmenty tkanki miękkiej pozostawały na porcji
tłuszczu. Nie miało to żadnego znaczenia ale jak znamy mięso, to wiemy, że
krwią to ono jest napompowane. Te zanieczyszczenia nie miały znaczenia w
procesie wyrobu ani na właściwości tworzywa ale zmieniały jego barwę na różne
odcienie czerwieni.
Golonka ugotowana na kamień.
fot. 2. Przełom bryły - fragmentu bardzo dużego narzędzia:
- elipsa wskazuje bryłę tkanki mięsnej w środku porcji tłuszczu ugotowanego w formie,
- ślady patyka (mieszadła) zwilżonego czystym utwardzaczem i wbitego w mięso (było po przegotowaniu galaretą) podczas mieszania tworzywa,
- biały opalizujący osad dookoła mięsa, to wykwity mocznika z przetopionego, zmieszanego z mocznikiem i skamieniałego tłuszczu. Te ślady powstają na powierzchniach rozłupanego tworzywa, wyrobu współcześnie. Mocznik ujawnia się ze środka kamienia, wyłazi współcześnie na powierzchnię ubytków.
fot. 3. Zbliżenie fragmentu z mięsem w środku.
fot. 4. Przełom bryły z drugiej strony, odczytacie sami. Długość krawędzi po ubytkach (u góry obrazu) 12 cm. Z prawej na dole występ do trzymania w dłoni, znaczy narzędzie.
Ciekawym nabytkiem, znaleziskiem jest golonka gotowana na
tworzywo krzemienne.
Z porcji przeznaczonej do przetopu na tworzywo wycięta
została kość a ściśnięty połeć tłuszczu z tkanką mięsną został złożony i
obsmarowany gliną. Powstała forma gliniana z mieszaną zawartością do
przetopienia.
Jak w zwyczaju, po zagotowaniu forma została otwarta w
wystającym fragmencie, zalana mocznikiem i rozmieszana. Co przodek miał na
myśli nie zgadnę, bo dysponuję tylko nieczytelnym fragmentem. Bo przed kilku
laty całość została rozbita pługiem. Ale w przełomach widoczny jest czerwony
kolor skamieniałej tkanki mięsnej i skamieniały tłuszcz w odcieniach
czerwieni.
Na ścianach przełomów ujawniła się mozaika mlecznego
opalizującego nalotu. Ten nalot już znacie, to wystąpienia utwardzacza, wykwity
mocznika z objętości masy sztucznego krzemienia na powierzchnię przełomu w ciągu kilku lat.
Skamieniała, przegotowana tkanka tłuszczowa w ubytkach jest
czerwona i wyróżniona tym osadem.
Skamieniała tkanka mięsna w środku znaleziska jest tym skamieniałym tłuszczem otoczona i była nawet dziobana patykiem w czasie mieszania.
Bo
skład i budowa białek i łańcuchów węglowych choć opiera się na węglu zawiera
inne związki. Te pierwiastki i ich związki różnią się od siebie w mieszaninie,
która powstała po gotowaniu.
Dzięki osadowi w przełomach znaleziska można odróżnić tkankę
miękką (mięsną) od objętości tłuszczu, bo tylko
na czystym tłuszczu ten osad wystąpił. Węgiel uwolniony z tłuszczu absorbował
mocznik a węgiel uwolniony z białka utwardzacza nie absorbował albo absorbował
gorzej.
fot. 5. Zbliżenie na występ, uchwyt do trzymania dłonią. Na takich występach dłonie układają się same. Kciuk i palec wskazujący obejmują występ a palce i poduszki dłoni układają się na owalu bryły. Tu widać, że cienka 2 mm warstwa gliny była pod występ kruszona paznokciem kciuka a ugniatana bryła wyciskała bąbel tworzywa.
Opisując proces odlewania krzemieni posługiwałem się skalą
czarno-białą dla uproszczenia. Nie wdawałem się w kolorowe szczegóły, co
najwyżej podkreślałem jeśli przedstawiałem znaleziska z przepalonego tłuszczu.
Teraz mogę zagłębić się w szczegóły, pogrzebać w kolorach
tworzywa. Mogę sobie pogdybać, bo i tak
nikt tego nie zrozumie.
Tyle tylko i aż tyle, bo ja mam to wszystko w kamieniach.
W bardzo twardych dowodach.
Foto autor s. hab. Roman
Wysocki
05.08.2017. Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.