fot. 2. W zaznaczonych
obszarach odłupania (ubytki):
1 - obłożenie grube, ubytek
współczesny,
2 - obłożenie cienkie, stary ubytek
– pobieranie tłuszczu przez oskubanie palcami wierzchniej warstwy tłuszczu,
3 - porcja w środku.
W moich dotychczasowych
rozważaniach Homo erectus zamieszkiwał Dolinę Bobru i na północ, i
wschód, góry na granicy z równinami czyli Ziemię Niczyją.
Obfite znaleziska krzemieni o
kilkadziesiąt kilometrów na południowy zachód od rzeki Bóbr wskazują na to, że
tam też zamieszkiwał nasz przodek.
Rzeka, dżungla i dostęp do
sawanny to optymalne warunki bytowania Homo erectusa. W takiej lokalizacji obfitość źródeł, czystej
wody do spożycia decydowała o zasiedleniu.
Miało się okazać, że nie tylko na Ziemi Niczyjej, naszemu przodkowi
wystarczyły góry porośnięte dżunglą, odkryte doliny między górami, miejscowe
strumienie i liczne źródła. A tak
właśnie było przed 1 mln. lat w okolicach Lubomierza a przed zlodowaceniami.
Rodzi się zapytanie, jak
licznie i gdzie Homo erectus zamieszkiwał obrzeża Sudetów w rozciągłości
1,6 mln. – 400 tys. lat?
I sam sobie odpowiadam –
licznie w całych Sudetach.
Skoro zamieszkiwał od
Lubomierza przez Lwówek Śląski aż po Złotoryję a końca ani granicy nie ustalę,
to muszę zakładać, że zamieszkiwał całe Sudety.
Sprawdzić tego nie mogę, bo
komunikacji żadnej, sam w sobie mobilny nie jestem, nogi za krótkie a i chorób
kręgosłupa mi do tego nie brakuje.
Zrobię to w następnym życiu, bo w tym nie mam na to środków (finansowych)
ani zdrowia.
fot. 3. Skamieniała porcja sosu wybranego z formy po
ugotowaniu mięsa.
Przeznaczona do wypieków lub
smarowania placków, chlebów – jeśli smakowała.
Ten sos niekoniecznie smakował, barwa sosu na powierzchni zewnętrznej i w przełomie - 2, wskazuje na to, że mięso
przypaliło się. Sosy zanieczyszczone
były szumowinami i pianą, która zbierała się na wierzchu. W
czasie ugniatania porcji te brudy wyciskane
były na powierzchnię, w tej porcji na całym obwodzie elipsoidy. Jak
widać, smak też jest widoczny, dlatego wróciłem do tej fotografii.
Gdzieś w tej książce pisałem,
że oddzielnie zajmę się krzemieniami ale miałem na myśli narzędzia naszego
przodka. Z powodu sztuki zatrzymałem się
na krzemiennych wyrobach z tłuszczu, nad dziełami sztuki. Przyszło
mi więc pożonglować przed nosami uczonych skamieniałym tłuszczem, wyrobem
sztucznym wytopionym przez Homo erectusa. Niech dalej tkwią sobie w niewiedzy, w
przekonaniu, że to nie artefakty, że to naturalne kamienie pochodzenia
geologicznego.
A napisałem tak dlatego, że w
skrzynce z krzemieniami nie obyło się bez odkryć a za jednymi rodzą się
następne.
Dziwny krzemień okazał się dwoma
porcjami przetopionego tłuszczu. Okazało
się, że po wylepieniu jednej porcji tłuszczu nasz przodek oblepił ją warstwą
tłuszczu z następnego wytopu. Bardzo
dobry stan skamieniałości, niewielka erozja i ślady krwi każą mi przypuszczać,
że została wykonana w Okresie V t.j. ok. 400-350 tys lat p.u.
Jak już wiecie z tych stron,
nie jestem raptus i nie stawiam pochopne wniosków, lubię mieć potwierdzenie w
wielu artefaktach, bo powtarzalność, to pewność.
Upewniłem się przeglądając
ten przypadkowy zbiór krzemieni. Piszę
przypadkowy, bo zbierany luźno po polach czyli w różnych siedliskach i z
różnych okresów.
Marna jest dola
pioniera. Uczony to powoła się na
źródła, posypie znanymi nazwiskami. To
uwiarygodnia jego „wynalazki” i wygląda poważnie.
Pionier musi być niepoważny,
bo powołuje się na własne odkrycia i na własne wymysły.
Relacjonując „Warsztat
twórczy Lu” chwaliłem się, że rozróżniam już odmienne porcje tłuszczu,
pochodzące z różnych stanowisk na terenach, które znam.
fot. 4. Inna płaska porcja
tłuszczu, widoczny z lewej stary ubytek a z prawej odcisk palca na dużej
długości. Wygląda na to że
ubytek
powstał na skutek posmarowania (zeskrobania) nią placka. W tym miejscu
wierzchnia porcja tłuszczu została zeskrobana - porcja ulepiona na
porcji wewnątrz.