22. Szczegóły technologii - tłuszcz, oblepienie.
Fragment technologii zatrzymanej w czasie na etapie I,
gotowania tłuszczu.
Kamienie „mówią” same za siebie… i za Homo erectusa.
Trzeba ich jednak szukać, badać, opisywać i publikować. Bo
nie znajdziecie ich w uczonych księgach ani w atlasach. Uczeni o nich nie
wiedzą i wiedzieć nie chcą.
Ten znalazłem pośród „krzemieni” dostarczonych mi przez
kolegę Zygmunta z Lubomierza – wielkie dzięki znalazcy i ofiarodawcy!
W swoich zbiorach mam kilka podobnych ale ten jest wyjątkowo
bogaty w ślady działania przodka. Obrazuje on historię porcji tłuszczu, typową
dla tej grupy wyrobów naszego przodka ale w obrazie tego artefaktu jest wiele
szczegółów, które ten kamień musi z siebie „wykrzyczeć” z moją to pomocą.
Zatem oglądajcie do syta, bo każdy szczegół wskażę Wam
palcem. Na to wskazywałem i opisywałem w wielu znaleziskach na stronach tej
książki, na poszczególnych etapach wyrobu – tu są wszystkie w jednym znalezisku.
Wiek znaleziska – ok. 600 - 400 tys. lat p.u. Epoka
kamienia Lanego.
fot. 1, 2. Skamieniała forma gliniana z zawartością w widokach
ogólnych. Forma cienkościenna, grubość powłoki glinianej 2-3 mm. W
ubytku odciętym odłupkiem, po prawej widoczna zawartość i grubość
powłoki.
Historia artefaktu.
Pierwotnie w żarze ogniska, w grubej formie glinianej gotowane
było mięso.
Po zagotowaniu i otwarciu formy mięso zostało wyjęte ze
skorupy do zjedzenia.
W skorupie glinianej pozostał tłuszcz z gotowanego mięsa. Ten
tłuszcz był smaczny, został więc zebrany szpatułką do naczynia np. fragmentu
skorupy glinianej.
Zebrany tłuszcz został ze skorupy wydobyty i ulepiono z
niego obłą porcję do przechowania do dalszego użycia; do smarowania wypieków
lub do wyrobu wypieków.
fot. 3. Zbliżenie; z lewej ubytek fragmentu powłoki, widoczna
zawartość. Centralnie widoczne wgniecenie powłoki dla zamknięcia otworów
w zawartości po badaniu patykiem. Te otwory otworzyły się pod
ciśnieniem ze środka, przez te otwory ze środka buchał dym z tłuszczu
palącego się w środku. Dookoła wgniecenia powłoka gliniana ma kolor
ciemno brązowy, miejscami czarny. To efekty tej erupcji palącego się
tłuszczu.
W czasie kilku dni pozostawał na stronie i wtedy dobrały się
do niego muchy, złożyły jaja. W kontroli, przed użyciem zostały wykryte jaja i
larwy much – przez badanie patykiem w głąb porcji. Porcja została odłożona do
przetopienia na sztuczny krzemień, na tworzywo, bo nie nadawała się do spożycia
ani na wypieki.
Wtedy porcja została zalepiona w glinie (obsmarowana – forma
cienka) i wstawiona do komory grzewczej, do zagotowania tłuszczu na tworzywo.
Tam pozostawała zbyt długo, gotowany tłuszcz przenikał przez pory w
cienkich ściankach formy i palił się za powierzchniach
zewnętrznych.
Po wyjęciu z komory porcja stygła, bo nie nadawała się na
tworzywo dobrej jakości. Ostudzona forma z tłuszczem została otwarta, odcięta
odłupkiem dla pewności i sprawdzenia zawartości, i odrzucona.
Od tego momentu, przez pozostałe 400 tys. lat porcja
pozostawała w spokoju, pokrywały ją pokłady ziemi, dziś uprawnej. Aby po tym
czasie pług wydobył ją na powierzchnię naruszając pokrycie gliniane ale dość
delikatnie bez fragmentacji całości, jak to bywa w większości znalezisk.
Dziś porcja ugotowanego tłuszczu jest opakowana wypaloną
gliną. Jest jednym scalonym kamieniem, brązowym na powłoce glinianej a w
otwarciu (odkrojeniu odłupkiem) jest koloru czerwono-brązowego. To skamieniały
tłuszcz przepalony w gotowaniu.
Zawartość formy, przegotowany tłuszcz skamieniał naturalnie
bez użycia mocznika. Związki węgla i czysty węgiel powstałe przez gotowanie
tłuszczu, przez rozerwanie łańcuchów węglowych, skamieniały w bardzo długim
czasie na kamień ale nie na krzemień (!).
To tworzywo węglowe skamieniałe naturalnie, bez udziału
mocznika. I na tym etapie czynności nad zamierzonym wyrobem zostały przerwane.
Zadane utwardzaczem w stanie płynnym i w wysokiej
temperaturze, zaraz po przegotowaniu tłuszczu stężało by na kamień w ciągu
dnia.
Ale tu nie było takiej woli. Porcja tłuszczu przepalonego w
gotowaniu została odrzucona dla WIECZNOŚCI i skamieniała naturalnie.
Bo nasz przodek miał na myśli jakiś ważny powód, dla którego
potrzebował tworzywa najlepszej jakości – czarnego lub w jaśniejszym odcieniu.
Ale pośród znalezisk znajduję także brązowe wyroby lub ich fragmenty. Znaczy,
że w poślednich wyrobach nie przywiązywał wagi do jakości sztucznego
krzemienia.
To znaczy, że od pierwszej czynności w jego głowie
dominowała myśl o wyrobie końcowym. Nie robił tego bezmyślnie na zasadzie – co
wyjdzie, to wyjdzie.
Choć technologię stosował powszechnie i na dużą skalę, była
to produkcja jednostkowa i konsekwentna od początku do końca zamierzonego celu.
Zauważyłem, że skorupa gliniana na porcji jest bardzo twarda
i mocna. Jak pisałem powyżej, była nasycona gotującym się w formie tłuszczem, parującym
i przenikającym przez pory w glinie. Palącym się na zewnątrz pod działaniem
ognia (temperatury) pod pokrywą komory. To zakres temperatur ok. 250-300 st.C i
pary tłuszczu spalały się gęstym, czarnym dymem bez płomienia, dymiło jak
przegrzany tłuszcz na patelni – spróbujcie.
Albo i nie, żeby nie było na mnie, kiedy Straż Pożarna zapuka
do drzwi.
Dodawanie spostrzeżeń i odkładanie w obszarach pamięci
mózgu.
Jako, że wszyscy już wiedzą o tym, że Homo erectus
myślał, trzeba mi wrócić do jego praprzodków i ich przygody z gliną, bardzo
potrzebnym materiałem.
Pokazać Wam sposób jego myślenia, spostrzeżenia poczynione
na materii glinianej i ich zastosowanie.
Jak pamiętacie z początków tej książki, nasz przodek
rozpoznawał glinę już przed ok. 1,5 mln. lat p.u. A rozpoznawał ją pośród skał,
humusu czy piachu.
Glinę i jej złoża, wyróżnił spośród innych materiałów w
środowisku, za jej własności po zmoczeniu wodą. Ona dawała się lepić w grudy i
bryły, to było spostrzeżenie a zastosowanie było tuż, tuż.
Zmoczoną mógł oblepiać surowe mięso do dojrzewania,
pozostawało w oblepieniu bez dostępu powietrza i czynników środowiskowych, bo glina
wysychając twardniała na szczelną skorupę, na kamień.
Od tego czasu zbierał spostrzeżenia na temat tego materiału
do następnych zastosowań.
Zastosowanie praktyczne, to celowe wykorzystanie spostrzeżeń
i procesy myślowe w wielu obszarach
mózgu.
Rozpalił ogień ok. 1 mln. lat p.u., bo potrzebował podgrzać
mięso ale nie spalić go, tak jak to, które znajdował po pożarach na sawannie. Zasmakował,
bo to mięso było miękkie i bardzo smaczne w środku. To spostrzeżenie miało swoje konsekwencje.
Podczas oblepiania mięsa surową rozmoczoną gliną zauważył,
że podczas wyciskania wody glina twardnieje ale jest plastyczną masą do czasu,
aż zacznie wysychać albo stwardnieje pod naciskiem, po wyciśnięciu wody z całej
masy. Wtedy zaczyna pękać w dłoniach ale zwilżona wodą glina odżywała!
Rozpoznał wygniatanie gliny, pozyskał następne spostrzeżenie,
odkrył następną technologię.
To spostrzeżenie czekało na swoje zastosowanie i to się
zdarzyło, nieprzypadkowo.
Bo technologia wyrabiania gliny była potrzebna do zalepiania
mięsa do gotowania w ogniu. Potrzebna do ochrony mięsa przed żarem ogniska i
ograniczenia temperatury w środku.
Wylepiał cienkie plastry i zawijał w nie małe porcje mięsa
do gotowania w ognisku. Wylepiał małe grube plastry i doklejając jeden do
drugiego (ze skosami technologicznymi na brzegach!) zalepiał duże porcje mięsa.
Co więcej, zobaczył, że skorupa z gliny w czasie gotowania,
w ognisku twardnieje na kamień. To kolejne spostrzeżenie i kolejny problem z
zastosowaniem. Przecież to niebywałe, żeby z garści sypkiej substancji, z
proszku zrobić kamień, to trzeba było wykorzystać.
fot. 4-7. Ciekawe znalezisko, bo nie dość, że forma, to pęknięta
samoistnie pod działaniem erozji z jednej strony i kumulacji naprężeń na
granicy środowisk, tak jak spoczywała w gruncie podczas Zlodowacenia.
Część górna wystawała z gruntu, została przejechana przez lądolód i
dalej erodowała pod działaniem czynników atmosferycznych. Część dolna
osłonięta w gruncie pozostawała w spokoju, dobrze zachowana powierzchnia
skorupy glinianej ze śladami wypalania tłuszczu. W środku, w rogach
widoczne pozostałości iłu, po przegotowanej i zerodowanej zawartości.
Ponadto, zarówno ugotowane mięso, wytopiony tłuszcz i nowy
twardy materiał gliniany, to wszystko to są produkty sztuczne. To wyroby jego
myśli i rąk, które nie występują w naturze.
Ilustrują też pierwsze zastosowania, wykorzystanie energii
ze środowiska także do ogrzewania, sztucznego oświetlenia i ochrony przed
zwierzyną.
To jego działania cywilizacyjne stopnia pierwszego, zanim
zaczęliśmy spalać, wykorzystywać energię z materiałów przetworzonych,
pozyskanych z produktów naturalnych. Bo to drugi stopień cywilizacyjny, który
nastąpił dopiero w czasach nowożytnych.
Kolejne spostrzeżenie, odkrycie wykorzystał przy budowie
komory grzewczej. Zapewne miał już za sobą pierwsze próby wylepiania jej z
dobrze wyrobionej gliny. Ale ta po wyschnięciu na płycie grzewczej była zbyt
krucha, pękała nawet pod wpływem temperatury spalin u szczytu pokrywy (różnice
temperatury).
Jak mawiał Homo erectus – potrzeba jest matką
wynalazków.
Ale ugotować w pokrywie mięsa nie mógł, żeby ją wzmocnić zawartością
tłuszczu, jego spalającymi się oparami. Jednak wiedział, że musi zadać surową
glinę tłuszczem i zrobił to. To mu wyszło samo z dodawania spostrzeżeń. One mu
się same dodawały w mózgu tylko w innym obszarze, tam gdzie jawiły się wnioski.
Nie wiem, dlaczego nie wyrobił gliny z płynnym lub nawet
stałym tłuszczem ale zrobił to na swój sposób, nie skorzystał z mojej recepty.
Do dużych porcji gliny na pokrywę komory w czasie wyrabiania
dodawał kawałki surowego, pociętego tłuszczu – tak, jak do wypieków z tłuszczem.
W czasie wypieku tłuszcz topił się i w postaci płynnej nasycał całą objętość
wypieku.
Wylepiona pokrywa ustawiona na płycie grzewczej wysychała
samoistnie pod wpływem wysokiej temperatury spalin ok. 300 st. c.
Była od razu gotowa do użytku. Glina nie tylko wysychała ale
i nasączała się tłuszczem wytopionym ze skwarek. Ten wytapiał się nasycając
gliniane ściany swoim jestestwem i spalał się podwyższając temperaturę masy.
Te kawałki tłuszczu w ścianach pokrywy wytapiały się i spalały przez wieki.
Po tym pozostawały z nich białe ślady w wypalonej glinie. To
było urządzenie pracujące przez pokolenia, urządzenie prymitywne ale
przewidywalne i skuteczne. Moja receptura nie dałaby takiego trwałego
rezultatu.
fot. 8. Widok ogólny znalezisk:
- z lewej mięsa lub tłuszczu zalepionego w formie i ugotowanego w środku,
- z prawej samego mięsa spalonego w pękniętej formie.
Widoczne, połyskujące ciemne plamy na powierzchniach to ślady
palącego się tłuszczu. Tu ciemno brązowe, zdarzają się czarne,
błyszczące - to WYRÓŻNIK tych znalezisk.
Doświadczenia z gliną dawały naszemu przodkowi wiele do
myślenia.
Z niej to wykonywał jeszcze szpatułki (łyżeczki) do
jedzenia, przęśliki i elementy ozdób. Tych nie wypalał ale suszył na kamieniu
przy ognisku. I pisałem o nich na stronach tej książki.
Widać nie miał takiej potrzeby, skoro miał do dyspozycji
materiał kościany lub drewniany, trwały i łatwy w obróbce. Miał już na myśli następny
nowy materiał wielorakiego zastosowania – sztuczny krzemień. Miał już w głowie
dość spostrzeżeń. Wystarczyło tylko nasikać na gorący przegotowany tłuszcz i
opracować dogodną technologię.
Tym to sposobem przemyciłem do Waszej wiadomości nowe
znaleziska i swoje nowe spojrzenie na stare opisywane już problemy naszego
przodka. Pokonywał je za pomocą sprawnego mózgu.
Bo tzw. środowisko naturalne wcale nie jest przyjazne.
Walczył o swój byt osobniczy i byt swojej populacji pośród
miliardów innych bytów przy ciągle zmieniających się warunkach środowiskowych.
Skoro pokazałem finalne wyroby z gliny, to pokazuję też następne
dla wiadomości miejscowych zbieraczy „świecidełek”. To kawałki skorup glinianych
po gotowaniu mięsa i tłuszczów przez Homo erectusa powszechne w ich
zbiorach. Bo też zdarzają się całe wraz z zawartością.
W niektórych zachował się w środku ciemnożółty ił lub ślady
proszku.
To najostatniejsza forma jestestwa materii organicznej – esej "Bardzo twarde tkanki miękkie";
foto autor. s. hab. Roman
Wysocki
22.06.2017 Bystrzyca k.Wlenia
Prawa autorskie zastrzeżone.